Feedback
Feedback gevenW Zayce byłem trzykrotnie i o ile było dużo plusów, to minusy też się znalazły. Jedziemy po kolei. Zayka jest położona przy ul. Limanowskiego i jest duży problem z parkingiem (trzeba jeździć w boczne ulice i szukać miejsca, a pewnie wszystkie miejsca parkingowe są na dodatek płatne). Niewielki szyld i totalnie niepozorne miejsce, można minąć przez przypadek :D Niewielkie, w miarę schludnie urządzone pomieszczenia. W toalecie nie byłem. Jedzenie: hinduskiego żarcia nie je się na tony, a tutaj porcje były przyzwoite. Najadłem się za każdym razem jak tam byłem. Danie główne to przedział cenowy 25 45 zł, ryż/chleby zależnie od rodzaju 7 20 zł, zupa za 10 zł, napoje 0,2l za piątkę, pozostałe droższe. W czasie ostatniej wizyty jadłem mutton kadai z ryżem basmanti i garlic naanem, a także zupę dal. Wszystko ostre i dobrze ugotowane. Obsługa średnia. Hindusi mówią po polsku albo słabo, albo w ogóle. Po angielsku niby rozumieją, ale ich wymowa jest momentami trudna do zrozumienia. Trzeba się skupić, żeby nie doszło do nieporozumień. Ceny: Zayka to droga restauracja. Raz zapłaciłem za obiad ok. 60 zł, innym razem tak z 50 zł, ostatni raz (z napiwkiem) 90 zł. Podsumowując: jeśli ktoś lubi bardzo kuchnię hinduską i ma deczko przyciężki portfel, polecam Zaykę. W innym wypadku można się szybko zrujnować.
Przepyszne jedzenie. Wspaniała obsługa. Wnętrze raczej nie zachęca ale dania rewelacyjne co rekompensuje kiepski wystrój i odpychajace wnętrza.
Szybka, sprawna obsługa, jedzenie pyszne (vegetable kofta i kurczak Zayka), bardzo rozsądne ceny za duże porcje. Niedługi czas oczekiwania. Polecam
Pojechaliśmy w niedzielę pod wieczór, trochę przypadkiem. Knajpka może nie najbardziej urokliwa, ale właściciele i obsługa bardzo mili. Czysto, schludnie, zamawiamy. Przystawki rożki/kebab z marchwii i chrupiące placki cebulowe Dania główne Butter Chiken Curry i drugie z marynowanym kurczakiem, chlebki Naan i warstwowy (rewelacja). Deser Gulab Jamun Napoje jogurt mango, jogurt z bakaliami, herbata Masala Chai Wrażenia? Od pierwszego kęsa, super, bardzo dobrze wyważone smaki, żadna przyprawa nie dominuje nadmiernie, wszystko świeże i przygotowane przed ładnym podaniem. Przystawki tak dobre, że nie mogliśmy się doczekać ciągu dalszego. Marynowany kurczak dosłownie się rozpływał. Chłodzone jogurty genialnie łączyły się z daniami, herbata kremowa w smaku. Na pewno tu wrócimy w niedługim czasie spróbować kolejnych dań. Gorąco polecamy!
Ostatnio próbowaliśmy z Widelcem ograniczyć spożycie mięsa. Zaczęliśmy w poniedziałek. Już w środę, moje myśli zaczęły krążyć wokół baraniny z Tay Yak (więcej o nich już niedługo), a w piątek przed oczami fruwały mi krwiste steki. Widelec trochę oszukiwał, więc jemu mięso nie śniło się po nocach. Bezmięsny tydzień postanowiliśmy uprzyjemnić sobie wizytą w restauracji. Wybór padł na niedawno otwartą restaurację indyjską w Podgórzu. Choć menu kusiło nas baraniną, oparliśmy się zwierzęcym instynktom i, chyba po raz pierwszy w życiu, zjedliśmy całkowicie bezmięsną kolację na mieście.