Feedback
Feedback gevenKilka dni temu ,miałam przyjemność gościć w restauracji sygnowanej nazwiskiem Magdy Gessler. Ale Gloria -bo o niej mowa-zaskoczyła mnie ,ale czy pozytywnie?. Do wnętrza restauracji(znajdującej się przy Placu Trzech Krzyży),wchodzimy długim korytarzem ozdobionym kwiatami. Następnie schodzimy do drewnianych schodach. Restauracja składa się z kilu sal.
Miałam okazję spędzić wieczór w Ale Glorii, bo zorganizowano nam tutaj wigilię firmową. Posadzono nas w niezwykle klimatycznej sali kryształowej w podziemiu. Wnętrze jest urocze, ceglane ściany i sporo drewna tworzą przytulną atmosferę, a dodatkowo powieszono już ozdoby świąteczne i postawiona śliczną choinkę, więc było naprawdę nastrojowo.Na początek podano nam talerze z przystawkami i gdy wypatrzyłam wśród nich jeden zawierający kanapeczki z tatarem wołowym, od razu zaświeciły mi się oczy. Tatar był rewelacyjny! Mięso posiekane i doprawione perfekcyjnie. Próbowałam jeszcze pasztetu z żurawiną (pyszny) i zimnych mięs (chyba schab – mocno przeciętny). Następnie zaserwowano na ciepłą przystawkę patery z pierogami z kapustą. Smakowały świetnie – kapusta słodkawa, aromatyczna i świetnie przyprawiona, a ciasto delikatne i cienkie. Jako zupę podano nam barszcz czerwony, niestety nie w moim guście – mocno kwaśny. Na danie główne wybrałam udko z kaczki z sosem cynamonowym, buraczkami i kluskami śląskimi. Mięso idealne miękkie i soczyste, sos świetnie współgrał. Buraki uwielbiam, a już zwłaszcza takie podane na ciepło. Kluski za to zimne i do bólu przeciętnie. Z deserów spróbowałam makowca (taki zwykły) i tarty śliwkowej.Tarta mistrzostwo, kwaśno słodka, przepyszna po prostu.Generalnie ogromną fanką kuchni polskiej nie jestem, ale tutejsze tatara, kaczkę i tartę ze śliwkami na pewno będę wspominać.
Wystrój restauracji bardzo mi odpowiadał, klimatyczny, ciepły. Usiedliśmy do stołu, kelner zbiera zamówienia na coś do picia, przyniósł wino jednak było ono ciepłe i nawet nie przyniósł butelki aby nam zaserwować wino. Po OK 20 min przyszły przystawki, krem dyni i placuszek, kuchni się mega przesoliło...przez co nie można było cieszyć się zupka. Na drugie danie łosoś, dobrze podany choć trochę się męczyłam z usunięciem go z papieru w którym był pieczony. Brakowało w nim smaku, przypraw. Głównie sos i pieczone jabłka nadawały mu wyrazistości. Jedzenie OK a ceny są za wysokie.
W 2014 r. kulinarny światek został zaskoczony informacją, że Magda Gessler kończy swoją współpracę z kilkoma restauracjami, które do tej pory firmowała swoim nazwiskiem. Powodem miała być, wskazane w oświadczeniu na ten temat, fundamentalne różnice w filozofii prowadzenia restauracji. W gronie knajp, które utraciły rekomendację MG znalazła się także AleGloria. Czy naprawdę jest aż tak źle czy po prostu poszło o coś innego? Postanowiliśmy sprawdzić. W AleGlorii wciąż czuć ducha Magdy Gessler ; W związku z długim okresem wypowiedzenia umowy nazwisko restauratorki wciąż znajduje się w logo restauracji, a wchodząc do środka można obejrzeć gigantyczną galerię zdjęć MG z różnej maści gwiazdami i celebrytami odwiedzającymi to miejsce. Pełen przepychu wystrój restauracji też mówi sam za siebie chociaż mnie nieco przytłaczały wszechobecne gigantyczne truskawki (owszem, przytłoczyły nawet mnie, więc coś musi być na rzeczy i dziwiły porozstawiane wszędzie naturalnych rozmiarów figurki kaczek, nie da się zaprzeczyć, że każdy detal, włączając w to przewiązane czerwonymi wstążeczkami ręczniki w toalecie, jest perfekcyjnie przemyślany. Jest stosunkowo ciemno i chłodno jak to w pomieszczeniu bez okien. AleGloria w okresie letnim ma wprawdzie na zewnątrz lokalu otwarty ogródek włoski z widokiem na Plac Trzech Krzyży, jednak nie do końca przemawia do mnie jego idea w ogródku nie można zamawiać pozycji ze stałego menu restauracji i odwrotnie. Taka trochę restauracja w restauracji, która chyba rządzi się całkowicie odmiennymi prawami. Na pierwszy ogień poszło consommé z kaczki oraz zalewajka kurkowa. Consommé było absolutnie zjawiskowe. Niby to tylko bulion, niby kilka wstążek makaronu, niby parę kawałków zwykłego mięsa z kaczki, ale to zdecydowanie jest danie, obok którego nie można przejść obojętnie. Zupa kurkowa jak zupa kurkowa, poprawna, ale w starciu z consommé nie miała najmniejszych szans, nie pozostawiając po sobie żadnego trwalszego wspomnienia. Papardelle z ragù z dzika dla mnie nieco przyciężkawe i przyprawione zbyt dużą ilością rozmarynu, nie zmienia to jednak faktu, że danie było naprawdę dobre. Chyba w żadnym innym miejscu nie dostałam jeszcze natomiast tak perfekcyjnie ugotowanego makaronu. Wzięliśmy też pierś bażanta z... chyba wszystkim. : Według opisu w menu jedynie z sosem kurkowym, ale znalazły się tam także słodkie marcheweczki, kilka fasolek szparagowych, brukselka i parę liści botwinki. Smak wyważony idealnie nie chcę Wam psuć wieczoru, ale ów bażant był dostępny w sezonowym menu kurkowym, którego niestety już w AleGlorii nie ma. Możecie tylko żałować. Mój absolutny faworyt to chrupiąca beza przełożona kremem z amaretto polana sosem truskawkowym. Znajduje się w stałym menu i jeżeli kiedykolwiek traficie do AleGlorii, po prostu musicie jej spróbować. Nieważne, że wcześniej zjedliście duzy dwudaniowy obiad i nie będziecie mieli siły wstać to taki kulinarny must eat. ; Wrażenie, że trafiamy na zmianę na dania tylko a może aż dobre i na te, które są tak genialne, że masz ochotę zamówić drugą porcję, towarzyszyło nam właściwie przez cały czas. Dobre zupa kurkowa, papardelle i owoce flambirowane zdecydowanie przegrały z genialnymi consommé, bażantem i bezą. Ceny Magdo_Gesslerowe, dość wysokie. Porcje, choć wyglądają niepozornie, moim zdaniem idealne dwudaniowy obiad z deserem sprawia, że nie masz siły wstać; sama zupa z drugim daniem to zestaw wielkościowo optymalny. Nieco peszy w AleGlorii także ogromna ilość obsługi i menadżerów (my trafiliśmy tam w porze typowo obiadowej, a mimo to byliśmy jedynymi gośćmi w głównej sali truskawkowej , trochę niezrozumiały jest wspomniany już przeze mnie koncept włoskiego ogródka tworzącego odrębny byt restauracyjny i pytania, czy posypać potrawę świeżo mielonym pieprzem zanim w ogóle zdążę jej spróbować, mimo wszystko jednak AleGloria jest jednym z miejsc zdecydowanie wartych polecenia na uroczyste wyjście. Mocna piątka!
Po tej wizycie w AleGlorii wiem, że na szczęście kuchnia tego lokalu jest bardzo poprawna, powiedziałabym nawet, że mocno zhomogenizowana kulturowo, pełno w niej akcentów śródziemnomorskich, ale nawet pozornie kontrowersyjne połączenie smaków mało kogo zszokuje, ponieważ dania mają smakować a nie szokować. Obawiałam się, że skoro lokal chce promować kuchnię polską, to pełno będzie w niej tłustości, ale nie jest lekko i przyjemnie. Szkoda mi jedynie, że AleGloria obrosła legendą niezwykle eleganckiej i wyrafinowanej, kiedy tak naprawdę zdaje się być europejskim bistro z niezłym jedzeniem i dobrą lokalizacją.